Geoblog.pl    lorien    Podróże    W kraju kwitnącej wiśni    Tokyo w pigułce, czyli must see na dwa dni w stolicy
Zwiń mapę
2014
23
mar

Tokyo w pigułce, czyli must see na dwa dni w stolicy

 
Japonia
Japonia, Tōkyō
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4 km
 
Oficjalnie zaczął się nasz wspólny tydzień w Japonii. Dla mnie już drugi, w Tokyo zaczęłam czuć się całkiem swobodnie. Paweł za to znalazl się w miejscu, w którym ja byłam 7 dni wcześniej - ciągłego zdziwienia i wielkiego kulturowego szoku. Biedny, nie miał też tyle czasu na aklimatyzację, co ja.

Na zwiedzanie Tokyo mieliśmy tylko dwa dni i upchaliśmy je atrakcjami po brzegi.

Dzień zaczęliśmy od śniadania na szybko zakupionego w 7 eleven czyli koła ratunkowego każdego turysty. Jest tam tanio i można wynaleźć pożywne smakołyki. Każdemu wyborowi towarzyszy dreszczyk niepewności, czy też przypadkiem nie wybraliśmy jakiegoś paskudztwa - krzaków czytać nie umiemy...

Dość wcześnie dotarliśmy na sławny targ rybny Tsukiji. Nie tak wcześnie jednak, jak rasowi turyści, którzy wstają przed świtem, żeby zdążyć na, ponoć sławne na cały świat, aukcje wielgachnych tuńczyków o 6 rano. My na miejsce dotarliśmy koło 10, kiedy już co najlepsze kąski były wyprzedane. Nie byliśmy jednak smutni, widoki, których tam doświadczyliśmy prawie przyprawiły mnie o zwrot śniadania. Ośmiornice, kałamarnice i inne "ice", kalmary, kraby, przeróżne dziwne owoce morza i masa ryb wszelkich kształtów i rozmiarów. I krew, dużo krwi. Nic się tu nie marnuje, znajdą się i smakosze tuńczykowych oczu...
Apropos tuńczyków, to naprawdę nie miałam pojęcia, że mogą osiągnąć rozmiary cielaka - patrzyłam na zwały mięcha i myśłałam o tym, jak by to było spotkać się z taką rybą oko w oko. Brrr..

A kiedy wyszliśmy z cuchnących krwią i morzem hal, na zewnątrz w oczy rzuciły się nam długache kolejki do lokalnych restauracji sushi - ponoć najlepsze są właśnie w tamtej okolicy. Nam chwilowo odeszła ochota na surowiznę i ruszyliśmy w najbardziej turystyczne miejsce Tokio - Asakusa.

Asakusa, ach czemu Ty jesteś Asakusa? nie zrozumcie mnie źle, dzielnica jest przepiękna, ale te tłumy... No ale w tak dużym mieście nie da się inaczej, trzeba podążać stałym tempem, krok za krokiem za falą ludzi. Pomijając jednak tłumy, to Asakusę warto odwiedzić. Już na starcie zaświeciły mi się oczka na widok sklepików z przysmakami i lokalnymi pamiątkami, ale nie po to tam przyjechaliśmy (choć zachęcam każdego do spróbowania gorących przekąsek z tamtejszych budek! Coś, co wyglądało jak ugotowany ziemniak posmarowany
miodem, było przepyszne! Nie mówiąc o ciasteczkach ryżowych, mmm..... japońskie słodycze są super!)

Do Asakusy jedzie się jednak głównie po to, żeby odwiedzić świątynię Senso-ji. Jest to najczęściej odwiedzana świątynia w Japonii. Poświęcona jest Kannon - buddyjskiej bogini miłosierdzia, która, według legendy, została ocalona przez dwóch rybaków przed utonięciem w pobliskiej rzece w 600-którymś roku. W świątyni znajduje się jej złoty obraz, ponoć stoi w tym samym miejscu od owego wydarzenia z VII wieku. Aha, tak naprawdę to wcale nie wiadomo, czy ten obraz tam jest, gdyż nigdy nie pokazuje się go publicznie.

Aby dostać się do świątynnego kompleksu trzeba pokonać wielką, czerwoną i robiącą niesamowite wrażenie bramę Nakamise-dori, strzeżoną przez bogów wiatru i burzy. Oraz tłumy robiące sobie słit focie.
Zaraz za bramą znajduję się sklepowa uliczka, w której znajdziecie wspomniane smakołyki oraz masę pamiątek. Część z nich to szmelc Made in China, ale możecie tu też znaleźć oryginalne japońskie rękodzieło. Jeśli macie jakieś konkretne życzenia, warto tu trochę pobuszować. Droga kończy się wejściem do świątyni Senso-ji. Świątynia jest wielka i piękna. Architektura japońska jest niesamowita, nawet ogromne budynki wydają się być lekkie i hm... subtelne? Coś jest w tych charakterystycznych dachach!

Idąc w stronę świątyni miniemy 5-cio piętrową pagodę po lewej stronie. Podobno najpiękniej wygląda w nocy, przepięknie oświetlona, ale w dzień też nas zachwyciła:)
No i japońskie ogrody! Każdy ogród w Japonii jest siłą rzeczy japoński;) i cieszyliśmy nasze oczy tym, za co gdzie indziej trzeba słono płacić. Oczywiście każda świątynia ma mniejszy lub większy ogród, po którym można spacerując godzinami! Harmonia i spokój. Polecam:)

Stąd jest też niedaleko do Tokyo Sky Tree. My nie poszliśmy, trochę nam było szkoda i czasu (bo kolejki) i pieniędzy. Zadowoliliśmy się widokiem na wieżę;)

Rzut beretem od Asakusy znajduje sie Akihabara - dzielnica, którą odwiedzaliśmy parokrotnie. Raj dla amatorów gier, starych konsoli i wszelakiej elektroniki. Must see każdego geeka (i nie tylko)! To tu przyjeżdża się w poszukiwaniu promocji i taniej, używanej elektroniki. Od parunastu lat jest to również centrum mangi.
Co trzeba tu zobaczyć?

* Odwiedźcie koniecznie wielopiętrowe sklepy z elektroniką i nie tylko. W zasadzie można tu kupić wszystko, od breloczków do telefonów (są super!) po telewizory i sprzęt audio. Hałas, masa ludzi, migające reklamy, dzieciaki grające w Pokemony, podczas gdy ich rodzice wertują półki z mangą, to coś, czego nie doświadczycie gdzie indziej.
Budki, w których można zrobić sobie sesję zdjęciową a następnie zostać niesamowicie wyszczuplonym, wybielonym i w ogóle przetworzonym zgodnie z kanonami tutejszej "urody". Ubaw po pachy gwarantowany:D Budki te znajdziecie w każdym większym centrum handlowym, nie tylko w Akihabara.

* Maid cafe, czyli kawiarnia, w której kelnerki jak i reszta obsługi to młode dziewczyny ubrane w stroje francuskich pokojówek. Niestety nie można w środku robić zdjęć, jeśli się nie zapłaci za pozwolenie na fotografowanie (sam wstęp jest już wystarczająco drogi, jeśli dobrze pamiętam to coś około 1200 yen, do tego oczywiście płaci się za jedzenie), ale uwierzcie mi na słowo, że takie rzeczy to tylko w Japonii! Dziewczęta są oczywiście przesłodkie, całe miejsce również - tęcze, kolorowe światełka, radosny J-POP i harmider. Dziewczyny po angielsku nie mówią, ale angielskie menu jest. Można zamówić lody w kształcie zwierzątek (słodkie!), kawę latte, na której pani namaluje wzorek na życzenie (poprosiłam o Hello Kitty, rzecz jasna), naleśniki z czekoladowym pikachu na talerzu, etc.
Żeby złożyć zamówienie, należy złożyć rączki jak mały kotek i zawołać "nyan, nyan", czyli "miau, miau" po naszemu. Poszłam tam z facetami z pracy z moim managerem włącznie i prawie się posikałam ze śmiechu. Warto! My byliśmy w Maidreamin Akihabara, ale kawiarni tych jest bez liku i jeśli tylko poczujecie ochotę, żeby je odwiedzić, wystarczy zaczepić jedną z dziewczyn, które stoją niemal co krok i zachęcają turystów do odwiedzin ich kawiarni.
Wizyta w Maidreamin mogła być przełomowym momentem mojego życia - dziewczęta stwierdziły, że wyglądałabym fantastycznie w ich służbowym uniformie i zaproponowały, żebym z nimi została, ale po krótkim namyśle wybrałam karierę programistki. Kto wie, czy nie popełniłam życiowego błędu!

* Super Potato Retro-kan - sklep, w którym znaleźć można retro gry i konsole, jak PacMan czy stary Mario. Będziecie mieć niecodzienną możliwość pogrania na VirtualBoyu, przejrzenia 1000-stronicowych podręczników do gier i potrzymania w rękach cartridge’y Nintento wartych tysiące dolarów. A całe piętro nad sklepem to arkady, gdzie można pograć na oldskulowych konsolach i przekąsić oldskulowe przekąski. Czad! Paweł był w siódmym niebie a ja też miałam ubaw!

* Salony gier - znajdziecie je co krok, spędźcie tam trochę czasu, nie tylko grając, ale i obserwując rasowych graczy;)

Z Pawłem jeszcze raz odwiedziłam znane mi już miejsca: świątynię Meiji-jingu, Harajuku i Shinjuku, w którym odwiedziliśmy Tokyu Hands po raz kolejny. Podeszliśmy też kawałek dalej do dzielnicy Shibuya, zobaczylimy posąg poświęcony wiernemu psu Hachiko i spędziliśmy troch czasu, obserwując falę ludzi na skrzyżowaniu Shibuya - ponoć największym skrzyżowaniu na świecie!

Ostatnio rzeczą, na którą nam starczyło czasu było odwiedzenie ogrodów cesarza i rzut oka na pałac.


Ciekawostki

Wystawy sklepowe! Większość restauracji wystawia makiety dań, które serwują, zrobione z wosku! Wygląda to dość dziwnie i nieapetycznie, ale przynajmniej człowiek mniej więcej wie, czego się spodziewać na talerzu;)
Polecam odwiedzić sklep z woskowymi elementami, z których buduje się owe kompozycje;)
hentai czyli manga dla dorosłych - tak, ludzie czytają porno-mangę w metrze z kamiennymi twarzami, jakby nigdy nic. Każda księgarnia zawiera też sekcje dla dorosłych, w której ludzie bez skrępowania oglądają, było nie było, porno.

Informacje praktyczne:
Poruszanie się po mieście
Metro tokijskie jest niesamowite. To jedyny słuszny środek lokomocji! Polecam zaopatrzyć się w kartę Suica albo Pasmo (naprawdę, nie ma znaczenia, którą wybierzecie) - są to karty pre-paid, które usprawnią podróż i oszczędzą Wam stania w kolejkach do biletomatów. Karty te kupuje się w biletomatach z naklejkami Pasmo albo Suica, nie da się więc ich przegapić. W tych samych automatach kartę można doładować. Przy zakupie karty płaci się zwrotny depozyt w wysokości 500 yen.

Przejażdżka metrem kosztuje od 240 yen w górę, w zależności od przebytego dystansu.

W zależności od zapotrzebowania, dostępne są również bilety jednodniowe: http://www.tokyometro.jp/en/ticket/value/1day/
Trzeba sobie jednak przeliczyć, czy jest to dobry deal, wiadomo, że nikt całego dnia nie będzie w metrze siedział.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (50)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-08-11 09:08
Miło było zobaczyć kolejny wpis z Japonii...ciekawy a zdjęcia bardzo interesujące!
 
lorien
lorien - 2014-08-12 06:47
Dziękuję! Powoli próbuję się odkopać z zaległości, ale idzie mi ciężko:)
 
marianka
marianka - 2014-08-13 13:00
Wszyscy, którzy tam byli, mówią, że Japonia to miejsce kompletnie inne niż wszystkie na Ziemi. W sumie Twój wpis to potwierdza. Nie mogę doczekać się kolejnych odcinków;)
 
 
lorien
Basia Z
zwiedziła 8% świata (16 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 266 komentarzy266 917 zdjęć917 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
22.11.2015 - 02.12.2015
 
 
27.11.2014 - 07.12.2014
 
 
14.03.2014 - 30.03.2014