Kolejny dzień nad morzem a my jedziemy ... nad jezioro!
Jezioro Szkoderskie, bo o nim mowa, leży na granicy Czarnogóry z Albanią. Właściwie, to oba państwa mają po trochę jeziora dla siebie. Część czarnogórska to w całości teren Parku Narodowego.
Skadarsko jezero to tak naprawdę skupisko rozlewisk powciskanych między górami i pagórkami. Bardzo malownicze, gęsto pokryte roślinnością (jeszcze nidgy nie widziałam tylu lilii wodnych!) - zdecydowanie warte odwiedzenia!
Zwłaszcza dla ornitologów. Jest to środowisko naturalne pelikana kędzierzawego - to ponoć jakiś rarytas, a w zimie migruje tu wiele gatunków ptaków z całej Europy czy nawet z Syberii Zachodniej.
Podobno najlepiej podziwiać jezioro z łódki i tak też postanowiliśmy zrobić. Przy siedzibie Parku Narodowego 'biznesmeni' lokalni oferują taką przejażdzkę. Niewiele brakło, żebyśmy jednak obeszli się smakiem - opłata za godzinę takiej przyjemność wynosi 40EUR + 6EUR dla Parku. Ostatecznie jednak szarpnęliśmy się i naprawdę nie żałujemy!
Biznesmeni proponują dwa rodzaje wycieczek - krótsza, godzinna, to opłynięcie czarnogórskiej części jeziora, dłuższa o godzinę zawiera w pakiecie zwiedzanie nadbrzeżnych monastyrów. Jak już wspomniałam, wybraliśmy opcję nr 1:) Godzina minęła nam zdecydowanie za szybko. Kapitan łódki cały czas mówił do nas po rosyjsku i trzeba było na szybko odświeżyć szczątkową znajomość tego pięknego języka. Opowiadał nam ciekawostki o mieszkańcach prawie bezludnych wysepek, żyjących bez elektryczności i bieżącej wody oraz pokazywał przeróżne gatunki ptaków. W pewnym momencie, kiedy zaczął jakąś dziwnie i dumnie brzmiącą nazwą opisywać egzemplarz wyglądający jak sroka, zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie robi nas w balona i nie drwi z nas w duchu;)
Polecamy Szkoderskie!