Po nocy spędzonej w Sutomore i moim szczerym żalu, że nie mogliśmy się jeszcze wykąpać w morzu, postanowiliśmy znaleźć jakiś przyjemny nocleg i trochę poodpoczywać;)
Pierwszy raz w życiu podróżowaliśmy gdzieś w samym środku sezonu. Już nigdy nie popełnimy tego błędu (a przynajmniej nieprędko!) .
Nie chodzi nawet o to, że ceny są wyższe i trudniej jest znaleźć sensowny nocleg. Chodzi o to, że tłumy, tłumy ludzi, które napotyka się co krok, gdziekolwiek się człowiek nie obróci, są po prostu strasznie męczące. I wkurzające.
W każdym razie po długim polowaniu udało nam się znaleźć kwaterę w prywatnym domu u niesłychanie miłej rodziny. Wszyscy mówili płynną angielszczyzną, a pan domu miał nawet super brytyjski akcent i od razu skojarzył się nam z Jamesem Bondem:D
A co było chyba najlepsze, przed domem rosła dorodna figa, z której mogliśmy do woli zrywać owoce.
Pierwsze świeże figi od hoho! Nie muszę chyba mówić, jak bardzo zaprzyjaźniłam się z tym drzewkiem.
Do plaży mieliśmy ok. 10 minut spacerkiem. Korzystając z rad naszych gospodarzy, którzy również nie lubią tłumów, podczas pobytu w Petrovacu zażywaliśmy morskich kąpieli wczesnym ranem i pod wieczór. Tego dnia powitaliśmy się z morzem dokładnie o zachodzie słońca:)