Czuliśmy się dobrze w klimatyzowanym pokoju w Nowym Sadzie, ale jak przystało na rasowych podróżników - ruszyliśmy w stronę niewygód i przygody:)
Zanim jednak opuściliśmy miasto, poszliśmy na ostatni spacer po starówce. Chcieliśmy wejść do Kościoła Mariackiego i odnaleźć synagogę, do której nie udało się nam dotrzeć poprzedniego wieczoru. Synagoga niestety była zamknięta, a wnętrze kościoła było ładne, choć nie powalało na kolana ( a przynajmniej ja nie jestem w stanie przypomnieć sobie nic szczególnego).
Ruszyliśmy do stolicy.
Nazwa 'Belgrad' (Beograd) pochodzi od słów 'białe miasto'. Osobiście nazwałabym je raczej 'bure miasto' z racji unoszącego się z nagrzanej ziemi kurzu.
Nasz hostel znajdował się zaraz obok zbombardowanego przez NATO budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Uszkodzony szkieletor ciągle stoi, 'żywy' pomnik przestrogi, jaką udzielono Serbii zbrojnie przeciwstawiającej się niepodległości Kosowa.
Pawła mocno zainteresowała współczesna historia Bałkanów. Poza wyszukiwaniem przeróżnych źródeł traktujących o konflikcie z lat 92-95 i wojnie domowej w Kosowie, przejawiało się to też w obowiązkowych przystankach i przerwach na fotografowanie jakiegokolwiek budynku noszącego ślady wojny.
Może, jeśli Paweł znajdzie czas i chęci, przygotuje dla Was parę słów o historii, co pozwoli Wam może wyraźniej, inaczej spojrzeć na mieszankę wybuchową, jaką zawsze stanowiła różnorodność Bałkanów.
Będąc w stolicy Serbii, nie można nie odwiedzić twierdzy i parku na Kalmenegdanie (Kalmenegdan, to słowo pochodzenia tureckiego, oznaczające 'pola pod twierdzą'). Bez wątpienia jest to najładniejsza część 'białego miasta', na zwiedzenie którego poświęciliśmy jeden dzień (nie mieliśmy ochoty zostawać tam dłużej, co samo w sobie jest jakąś rekomendacją). Spacerując po parku czy murach, podziwiać można rozległą panoramę miasta i ujście rzeki Sawy do Dunaju.
Trudno mi wyjaśnić, dlaczego właściwie Belgrad zrobił na mnie marne wrażenie. Było parę miejsc, poza fortecą, całkiem przyjemnych i cieszących oko: ciekawa i będąca ciągle w budowie cerkiew św. Sawy, kościoł św. Marka z bogatym wnętrzem, skąpany w świetle latarni Plan Studencki.
Belgradowi brakuje jednak zdecydowanie tego czegoś, co wyzwala tęsknotę przy wyjeździe. Ja czułam ulgę.
.