Geoblog.pl    lorien    Podróże    Kaukaz 2010    W stronę granicy z gruzją
Zwiń mapę
2010
27
sie

W stronę granicy z gruzją

 
Armenia
Armenia, Alaverdi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3446 km
 
Pisałam w któryms z klejnych wpisów jaka niemiłą niespodzianką okazała się być cena za hostel u artystów. No coż, każdy może machnąć się o jedno zero...
Tak czy siak, śniadanie było pyszne. W trakcie, kiedy sie posilaliśmy, deszcz lał jak z cebra i zastanawialiśmy się, czy nie zostać dzień dlużej w tym uroczym miejscu (wtedy jeszcze nie znaliśmy ceny za nocleg).
Na szczescie rozpogodziło się trochę i wyruszyliśmy z naszymi plecorami na zwiedzanie Dilijanu.

Dilijan to miasto artystów. Jest tu szkoła artystyczna, przyjezdzają tu artyści z Armenii i Rosji. Widać to na każdym kroku, idąc główną ilicą - ilość galerii i galeryjek jest niesamowita.

Naszym celem była poczta i kawiarnia, w tej kolejności. Kiedy zeszliśmy do głównej ulicy jakiś pan zaczepił nas i powiedział, że pracuje w turist office i żebyśmy poszli za nim do jego biura. Nie rozumiem, czemu nie mógł udzielić nam informacji tam gdzie staliśmy, zwłaszcza, ze jego biuro było blisko, było małe (zanim wszyscy zdążyli zdjąć plecaki i gdzieś je postawić, pan skończył nam już tłumaczyć). Pewnie chodziło o szacunek dla urzędu;)

Udalo sie nam znalezc poczte, gorzej bylo z kawiarnia. W koncu trafilismy na jakas na mini osiedlu urystycznym w stylu zakopianskim (take male drewniane chalupki z masa bibelotow do sprzedazy). Szczescie znow sie do nas usmiechnelo:D Zamowilismy tylko po kawusi, bo w koncu wykosztowalismy sie na nocleg, ale chyba nie dane nam jest poczuc glodu na tej wyprawie;) Obok nas usiadla grupa paru osob w starszym wieku z Hiszpanii i zauwazylismy, ze przygladali sie nam nawet czesciej niz my im. W koncu zagadali do nas (mysleli ze jestemy z Rosji!) i pogawedzilismy sobie chwilke. Najlepsze bylo to, ze zamawiali mase jedzenia, ktorym co chwile nas czestowali!
Z kawiarni wyszlismy wiec napojeni i syci - to sie nazywa wyprawa!

Wyszlismy na glowna droge lapac stopa. Razem z Pawlem poszlismy przodem - M, R i T mieli trudniejsze zadanie - zlapac stopa w trojke. Faktycznie, nie byl to latwy odcinek. Chwile trwalo, zanim ktos sie zatrzymal - spory transit do ktorego z latwoscia wrzucilismy nasze plecory. Kierowca byl bardzo mily, puszysty pan w dresie, ktory pol drogi pokazywal mi zdjecia rodziny i najpiekniejszych miejsc w Armenii ze swojej komorki.

W ogole nie wspomnialam(chyba) jeszcze o jednej smiesznej rzeczy - jako jedyni nie mamy z Pawlem przewodnika po Armenii, przed kazdym etapem jazdy stopem przerysowuje wiec fragment mapy do zeszytu. Gdybyscie mogli pozniej zobaczyc miny ludzi, ktorzy sie gapia na ta moja 'mape', hihi. Za kazdym razem slysze z niedowierzaniem "To Twoja karta?".
Tak bylo i tym razem - mily pan zdziwil sie na widok moich porysowanych kartek, zrobil rozeznanie w terenie i w celu naszej wyprawy i wysadzil nas w Vanadzor na drodze wylotowej do Alaverdi - tam gdzie chcielismy dojechac. Plan na dzis to dwa monastyry - Sanahin i Hachpat.

Trwalo doslownie chwilke (Pawel zdazyl zrobic siku;)) zanim zlapalismy nowego stopa. W zasadzie to on zlapal nas, nie machalismy akurat na to auto, ae widac pasazerowie zauwazyli, ze potrzebujemy transportu. Auto bylo ... hm. W niezlym stanie;) W srodku w ogole nie dalo sie otworzyc drzwi z tylu, bo byla zerwana cala warstwa wierzchniai widac bylo tylko blache. Byl to chyba jakis powypadkowy VW jesli dobrze pamietam. Kierowal Azer, pasazerami bylo dwoch Ormian - troche nam bylo ciasno. Na dodatek zrobilo sie cieplo a panowie nie pachnieli zbyt ladnie - nadrabiali za to towarzyskoscia;) No i kupili nam pyszne soczki!

Wysadzili nas przy zjescie na Sanahin. Zastanawialismy sie, jak uda sie nam dojechac do monastyru, droga nie byla zachecajaca. Kiedy stalismy juz chwile i czekalismy na reszte teamu, podjechal ladny srebrny suv. Mila kobieta, mowiaca po angielksu (!) zapytala, czy nie jedziemy do Hachpat i czy nie chcielibysmy sie zabrac. Taka okazja nie zdarza sie czesto. Zalowalam troche, ze nie zobacze Sanahinu, no ale trudno.

Droga minela nam szybko na milych pogawedkach. Obowiazkowo zostalismy poczestowani czyms do jedzenia. Bedziemy grubaskami po powrocie! Nasi nowi znajomi maja auto od 3miesiecy i jezdza po Armenii. Na szczescie dla nas, teraz postanowili odwiedzic Hachpat.

Wszystkie ormianskie monastyry jakie do tej pory zwiedzilismy polozone sa w pieknych miejscach, ale z hachpat rozposcieral sie widok, zapierajacy dech w piersiach! Gdybym byla poetką, opisałabym Wam dokładnie, ale nie jestem, więc niestety nie bede w stanie przekazać piękna tego miejsca. Powiem tylko, że było przecudnie - Hachpat położony jest na zielonej, malowniczej gorze, naprzeciw której lezy dziwna plaszczyzna poprzecinana kanionami (i tam Sanahin). Jesli bedziemy miec jakies zdjecie, na pewno się pochwalę:)

Zostawiliśmy plecaki przy wejsciu i zaczeliśmy zwiedzać cały kompleks - dosyć spory. Zrobiliśmy tez sobie zdjęcia z naszymi znajomymi z suva - obiecałam wysłac im jak juz bede w domu. Kiedy skonczylismy zwiedzac, nadjechala reszta ferajny piekna srebrzysta ładą. Wtedy też ja z Pawłem poznaliśmy SZEFA.
W tym momencie nie byl jednak dla nas jeszcze szefem, byl milym facetem, ktory zostawil nam rewelacyjna lemoniade i ktory dowiozl reszte teamu na miejsce.

Powoli nadchodzil czas zamkniecia monastyru (jest on na liscie UNESCO, stad te niezwykle jak na Armenie zabezpieczenia). M,R i T jeszcze zwiedzali, w miedzyczasie my dopytalismy sie u pani, ktora pracowala w sklepiku w katedrze i pilnowala monastyru, gdzie mozemy sie rozbic. Wskazala nam miejsce pod murem, ale bylo zbyt odsloniete. Zamiast tego, kolejny poznany Ormianin z Polski (kierowca dwojki mlodych Polakow z dzieckiem) dogadal sie z Pania i pokazal nam duzo lepsze miejsce - za ogrodzeniem, kolo cerkiewki z 5 wieku. Super:)

Zanim zapadl wieczor, ogladalismy jeszcze zachod slonca, siedzac na schodach przy monastyrze, popijajac piwko i zajadajac sie ormianskimi cukierkami (z krowa i dzieckiem, wszyscy chcieli dziecko bo bylo lepsze). To byl naprawde super moment!



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lorien
Basia Z
zwiedziła 8% świata (16 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 266 komentarzy266 917 zdjęć917 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
22.11.2015 - 02.12.2015
 
 
27.11.2014 - 07.12.2014
 
 
14.03.2014 - 30.03.2014