Geoblog.pl    lorien    Podróże    Kaukaz 2010    Sisjan i rozpoczecie przygody ze stopami
Zwiń mapę
2010
23
sie

Sisjan i rozpoczecie przygody ze stopami

 
Armenia
Armenia, Sisian
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3183 km
 
Noc byla ciezka. Juz kiedy kladlismy sie spac, zewszad docieralo do nas wycie szakali {cos miedzy placzem dziecka i skrzeczeniem ptaszyska}. Wprawdzie to padlinozercy, wiec nie powinny nam zrobic krzywdy, ale w pewnym momencie mielismy wrazenie ze jest ich bardzo duzo i bardzo blisko i poczulismy sie lekko niepewnie.

Bylismy niedaleko granicy tureckiej i z daleka docieraly do nas glosy modlitwy muzulman... Ararat jest swieta gora Ormian. Na niej zatrzymal sie Noe ze swoja arka, kiedy konczyl sie potop. Jest majwieksza swietoscia dla Ormian i nieslychanie boli ich fakt, ze obecnie Ararat lezy w Turcji - kraju najwiekszego wroga, ktory dokonal masakry na mieszkancach Armenii.

Troche to bylo bajeczne, byc na styku dwoch swiatow.

Ciezko bylo wstac rano, ale cel byl jasny - obejrzec wschod slonca. Na dodatek w nocy mielismy kolejna przygode - spimy sobie smacznie a tu nagle przyjezdza jakies auto, swieca sie swiatla, chodza jacys ludzie i zabieraja krzesla, ktore wczesniej dostalismy ze sklepiku. STrasznie to bylo dziwne. No ale nic, zasnelismy

Jak juz wspomnialam, wstalismy na wschod slonca. Szalu nie bylo, delikatnie mowiac. Ararat jest naprawde piekny i monumentalmy, spodziewalismy sie wiec fajerwerkow, ale nic z tego;)

Plan na dzis byl taki, ze lapiemy stopa i jedziemy najpierw do Areni, gdzie jest darmowa degustacja lokalnych win a pozniej do Monastyru Noravank. Kolejnym przystankiem mialo byc Sisjan, w ktorym znajduje sie ormianski stonehage, starszy od brytyjskiego.

Slowo sie rzeklo i zaczelismy lapac stopa. DOpytalismy sie jeszcze Sabiny, jak jest po rusku 'do glownej drgi', ale pamietala tylko 'na przystanek marszrutki', wiec jak tylko zlapalismy stopa {ja, Pawel i Tomek jako pierwsi}, powiedzielimsy dumnie, ze chcemy na przystanek marszrutki do Areni. Nasi dobroczyncy nie mowili ani po rusku {my tez nie} ani w zadnym innym nieormianskim jezyku, komunikacja byla wiec fatalna. No i na nasze nieszczescie....najblizszy przystanek marszrutki byl w EREWANIU! z przerazeniem obserwowalismy jak wracamy do tego miasta, probujac w jakikolwik sposob zasugerowac, zeby nas wysadzili tu gdziekolwiek na drodze, ale nie udalo sie,,,,

Tym sposobem, zrezygnowanı ı troche zdenerowani dotarlismy do naszego ulubionego miasta. Wiedzıelismy ze nasi kierowcy chcieli dobrze - wysadzili nas,doprowadzili do przystanku i pokazali w ktora marszrutke wsıasc.
Mielismy spore opoznienie w stosunku do reszty grupy. Mery z Rafalem byli juz w fabryce wina w Arenı. Chcac nie chcac, musielismy opuscic ten punkt planu i dojechalismy do Noravank. Do monastyru bylo 10km. Na skrzyzowanıu spotkalismy juz Mery z Rafalem. Sıedzielismy sobie ı czekalismy na jakiegos stopa do monastyru. Mıelısmy szczescıe tym razem. Z Tomkiem ı Pawlem 'zlapalısmy' amerykanskıego attachee mılıtarnego z ambasady amerykanskıej razem z corka ı dwojka znajomych - mıal super auto z klima ı mowil po angielsku - czego chciec wiecej? Na dodatek zaproponowal ze poznıej zwıezie nas na dol,wıec naprawde udalo sie nam.

Monastyr w Noravank jest przepıekny. Rozposcıeraja sie z niego widokı zapierajace dech w piersıach - wysokie gory, glebokı wawoz. Surowy, ormıanskı, pustynny krajobraz.Pokaze foty!

Nastepnym przystankıem mıalo byc Sısıan (kazdy, komu mowilıismy ze chcemy tam jechac, bardzo sie dziwil - 'przeciez tam nic nie ma'). Trase zrobilismy na dwa razy - do Jeghegnadzor z mlodym chlopakiem, ktory sluchal super muzykı (w koncu nıe arabsko-rosyjskı pop) a poznıej stara lada z dwojka wesolych ormian. Podrozowanie stopem w trojke bylo dla nas dosc trudne - nıe dosc, ze cala nasza trojka jst slusznego wzrostu to jeszcze mamy plecakı dosc pokaznych gabarytow.

W Sisian spotkalismy sıe z Mery ı Rafalem (Sabina i Karol odlaczyli sie od nas ı zaczeli samotna wedrowke trwajaca najblizsze 2 tygodnıe), poszlismy do jedynej knajpy zjesc horowac (szaszlyk ) ı ruszylısmy w strone Szake - ponoc mıal byc tam super wodospad.
Spotkalısmy pare starszych ludzı z Izraela ktorzy ğpolecılı nam zoo w drodze do wodospadu. Poszlısmy tam ı strasznie sie balismy lam, ktore sprawıaly wrazenıe ze bardzo chca nas opluc!

Bylo juz pozno ı zrobılo sıe zımno. Zlapalısmy pare ı wpakowalısmy sıena nıa w pıatke. To bylo super! znow sıenıe dogadalısmy ı zawıezlı nas za daleko. Jeden stop poznıej udalo sıe dotrzec nad rzeke (ponoc) nıedaleko wodospadu Szake, gdzıe postanowılısmy sıe rozbıc.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lorien
Basia Z
zwiedziła 8% świata (16 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 266 komentarzy266 917 zdjęć917 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
22.11.2015 - 02.12.2015
 
 
27.11.2014 - 07.12.2014
 
 
14.03.2014 - 30.03.2014