Mam mały problem z odpowiedzią na pytanie ‘I jak było w Chinach?’.
Jak zawsze, każda okazja do zobaczenia nowego, innego kawałka świata bardzo, ale to bardzo mnie cieszy. Sam fakt bycia w egzotycznym kraju i możliwość chłonięcia atmosfery, widoków i jedzenia;), przeżywanie podróżniczych przygód i poznawanie nowych ludzi a z nimi inne spojrzenia na świat - to coś, co sprawia, że czuję, że żyję.
I tak, jak bardzo jestem wdzięczna za szansę odwiedzenia Chin, tak ciągle nie mogę się pozbyć odrobinki niesmaku i rozczarowania.
Chiny to kraj kontrastów i kraj specyficzny. Kultura zupełnie inna od naszej - niby to było jasne, ale takie 'drobiazgi’ jak publiczne dłubanie w nosie, obcinanie brudnych paznokci czy charanie (Chińczycy plują on stop, okropnie się naciągając, i kobiety i mężczyźni, wszędzie) powodowały we mnie mimowolne skrzywienie.
Mało widzieliśmy, to prawda. Ale tam, gdzie byliśmy jakoś za dużo było betonu a za mało historii Chin, która jest przecież tak niesłychanie interesująca!
Będąc w Chinach nie widzieliśmy kraju czterech wielkich wynalazków: kompasu, prochu, papieru i druku, które były podwalinami dla rozwoju i kolejnych odkryć cywilizacji Wchodu i Zachodu. Widzieliśmy smog, dużo betonu, miasta będące placem budowy, zanieczyszczenie powietrza, brudne ulice. Może po prostu mieliśmy zbyt wysokie oczekiwania.
Tym jednak, co najbardziej i okrutnie mnie rozczarowało, byli ludzie. Poza kolegami z pracy Pawła, którzy zajęli się nami w Pekinie, każda napotkana osoba, która się do nas odezwała, robiła to po to, żeby wyciągnąć z nas pieniądze. Przywykłam do tego, że będąc tu i tam spotykało się nieznajomych i rozmawiało, tak o. Nie ma lepszego sposobu na poznanie kraju, niż dyskusje z tubylcami. Niestety nie w Chinach. Większość ludzi ograniczała swój kontakt z turystami to gapienia się na nich. Tak, wiem, niby jest bariera językowa. Ale jak się chce, to się da - nigdy nie zapomnę gościnności rodziny w Armenii, z którą nie byliśmy się w stanie dogadać prawie wcale.
Oczywiście było sporo rzeczy, które mnie zachwyciły - Wielki Mur, kosmopolityczny Szanghaj, przepiękne góry Huangshan. Na pewno chciałabym kiedyś odwiedzić Tybet i zachodnią część Chin ze Szlakiem Jedwabnym.
Nie, nie jestem zakochana w Chinach i prawdopodobnie nigdy nie będę, ale na pewno tu wrócę.