Geoblog.pl    lorien    Podróże    Made in China    Trudne początki mojej relacji z Chinami
Zwiń mapę
2014
27
lis

Trudne początki mojej relacji z Chinami

 
Chiny
Chiny, Pekin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Nie skończyłam jeszcze mojej japońskiej kroniki, ale stwierdziłam, że lepiej będzie opisać kolejną przygodę - jeszcze na świeżo, póki jestem jeszcze pełna wrażeń i ciągle żywych wspomnień.

Nasza wyprawa do Chin wypadła dość nieoczekiwanie. Tym razem Paweł został wysłany w delegację. Najpierw na tydzień do Indii a potem do Chin, do Pekinu.
2 dni wolnego, które mi przysługiwały z okazji Święta Dziękczynienia postanowiłam przeciągnąć do 9 i dołączyć do niego w Państwie Środka.:)

Chiny jakoś nigdy nie były na szczycie mojej podróżniczej listy. Im jednak bliżej byłam wyjazdu, tym większe czułam podniecenie ("czy ja naprawdę postawię stopę na Wielkim Murze?" i takie tam). Ale też trochę obaw. Już w Japonii czułam się jak w innym świecie. A przecież tam otoczona byłam najnowocześniejszą techniką w nieskazitelnie czystych miastach. Nie wszyscy mówili po angielsku, ale generalnie dało się porozumieć. A jak nie, to wystarczyło tylko zguglać potrzebne informacje.
W Chinach do poczucia wyobcowania miały jeszcze dojść cenzura internetu (żadna usługa Google tam nie działa: zapomnij o wyszukiwaniu informacji, wysyłaniu/odbieraniu maili czy używaniu map), brud i potencjalne, legendarne z opowieści rodziny i znajomych zatrucia pokarmowe;)

Doleciałam. Wyczytałam w przewodniku, że trzeba się mieć na baczności przed taksiarzami oszustami. Pod żadnym pozorem nie należało reagować na zaczepki naganiaczy na lotnisku, tylko wyjść na zewnątrz i ustawić się w kolejce, w której stali Chińczycy. Dla Pawła zadziałało, ja też tak zrobiłam. Zostałam oddelegowana do taksówki, wsiadłam, taksiarz pokazał mi jakieś oficjalne cenniki, a więc odetchnęłam z ulgą i ruszyliśmy.
Szybko zauważyłam, że coś jest nie tak. Taksometr nie był włączony a taksiarz mówił coś, co brzmiało jak “400”. Od Pawła wiedziałam, że dojazd do hotelu powinien kosztować ok 80 RMB (do 100 RMB jeśli są naprawdę wielkie korki). Hola hola, ktoś mnie tu chciał zrobić w bambuko. Próbowałam jakoś dogadać się z facetem, pokazywałam na taksometr i po angielsku mówiłam, żeby go włączył, na co kierowca reagował coraz mocniej podniesionym głosem.
Próbowałam się targować, zbić cenę i tłumaczyć mu, że przecież widzę, że nie włączył taksometru i wiem, ile powinnam zapłacić. No ale weź się tu dogadaj, Polka z Chińczykiem. Facet zaczął się denerwować coraz bardziej i krzyczeć na mnie głośniej. W końcu zjechał z autostrady w jakąś ciemną, boczną ulicę, kazał mi wysiadać i wyjął moje torby z auta. No to pięknie. Wpadłam w panikę. Byłam zmęczona po ciężkim tygodniu w pracy i długiej podróży, gdzieś nie wiadomo gdzie w Pekinie, bez znajomości języka z tym palącym uczuciem, kiedy ktoś robi z ciebie frajera i mimo, że o tym wiesz, nic nie możesz zrobić. Ale głównie to spanikowałam:P

W międzyczasie udało mi się skontaktować z Pawłem. Dostałam numer do jego kolegi z pracy, Chińczyka. Zadzwoniłam i poprosiłam o pomoc. Długo, o długo negocjował z taksiarzem. Ostatecznie stanęło na tym, że miałam mu dać 100RMB a drugie 100RMB jego koledze, który w międzyczasie się pojawił w kolejnej taksówce i który miał mnie dowieźć na miejsce docelowe.
Oj, ciężko mi było im zaufać. Nie wiedziałam, czy, gdzie i kiedy dojadę, nie wiedziałam, czy po drodze znów nie będzie jakiegoś kolejnego “przechwycenia”:P i poczułam, że pierwsze wrażenie i początki relacji z Chinami są bardzo ale to bardzo rozczarowujące i że trudno będzie odbudować moje zaufanie.

Ostatecznie do hotelu dojechałam, w kiepskim nastroju, poddenerwowana. Czułam się jak frajer.

I tak mi minął dzień pierwszy.


Praktyczne wskazówki + jak przetrwać:P
* Starajcie się unikać fałszywych taksiarzy lepiej niż ja. Choć w tym przypadku jestem przekonana, że to pan, który deleguje ludzi z kolejki do taksówek miał z niektórymi z nich spółę
* Taksiarze nie mówią po angielsku. Nauczcie się mówić po chiński “włącz taksometr” (dowiedziałam się po fakcie od znajomego Amerykanina, że to oraz “gdzie toaleta” to 2 podstawowe zwroty, które trzeba znać)
* Adres docelowy wydrukujcie również po chińsku.
* Jest duża szansa, że kierowca i tak nie będzie wiedział, gdzie jechać. Pekin jest ogromny. Trochę to stresujące, jak ani ty ani twój kierowca nie wiecie, gdzie znajduje się hotel, ale w trakcie jazdy dzwonią gdzieś i się dopytują, więc no stress.
* 100 RMB ~= 55 zł


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2014-12-13 19:52
O Boże, okropna historia! Zwłaszcza na początku pobytu, gdy jeszcze nie zna się tak dobrze lokalnych zwyczajów i geografii. Ale mam nadzieję, że tylko początek był taki nieprzyjemny, a potem było już tylko lepiej!
 
lorien
lorien - 2014-12-15 03:23
Wyprawa była bardzo udana, to na pewno. Choć trochę rozczarowałam się Chińczykami, ale o tym w kolejnych odcinkach:)
 
zula
zula - 2014-12-15 14:21
Kolejna ciekawa podróż!
 
tealover
tealover - 2014-12-15 18:44
Jak znajomo to brzmi...............
Ja do Chin przyleciałam po 2 miesiącach w JAponii, to pierwszego dnia byłam bliska płaczu i chciałąm stamtąd uciekać :)
 
lorien
lorien - 2014-12-17 06:40
heh, @tealover, to dobrze, bo przez chwilę czułam się fatalnie - że niby taki ze mnie podróżnik, ale zupełnie zimną krew straciłam:P
 
lorien
lorien - 2014-12-17 06:41
W sensie - dobrze wiedzieć, że ktoś to rozumie ;)
 
 
lorien
Basia Z
zwiedziła 8% świata (16 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 266 komentarzy266 917 zdjęć917 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
22.11.2015 - 02.12.2015
 
 
27.11.2014 - 07.12.2014
 
 
14.03.2014 - 30.03.2014