Trzeba przyznać, że ja to mam szczęście. Dosyć nieoczekiwanie firma postanowiła wysłać mnie w podróż służbową do Tokio. Taka okazja nie zdarza się co dzień, a pewnie nawet tylko raz w życiu, od razu więc wiedziałam, że swój planowany tygodniowy pobyt na pewno przedłużę. Zadzwoniłam do Pawła i z wielką radością oznajmiłam, że bierzemy wolne i jedziemy w jego wymarzone miejsce - do Japonii.
W Tokio miałam wylądować w sobotę 15 marca (między Seattle a Tokio jest 17h różnicy), niecały tydzień później miał do mnie dołączyć Paweł.
Nie mieliśmy wiele czasu na przygotowania, ale na szczęście wszystko udało się ogarnąć.
Oto lista rzeczy, o których
warto wiedzieć przed wylotem do Japonii: * Polacy nie potrzebują wizy do Japonii, jeśli pobyt nie przekracza 90 dni
* Jeśli planujecie dużo jeździć po kraju,
Japan Rail Pass to mus. Wynajem samochodu się nie opłaca, autobusy są powolne. Sieć kolejowa za to jest niesamowita. I droga, ale znacznie mniej, jeśli jest się posiadaczem JRP (zwraca się po przejażdżce w dwie strony na trasie Tokyo-Kyoto).
Uwaga: Pass mogą kupować tylko turyści spoza Japonii, trzeba złożyć zamówienie przez internet i podać niejapoński adres, na który wysłany zostanie kurierem voucher (a co z tym voucherem później robić, dokładnie tłumaczy dołączona instrukcja). Tygodniowy bilet kosztuje ~250$.
* Noclegi w dni weekendowe w popularnych miejscach trzeba rezerwować z co najmniej 3 tygodniowym wyprzedzeniem. Serio. Czasami 3 tygodnie to za mało, przekonaliśmy się o tym, szukając noclegu w Tokio. Zawsze zostaje opcja nocowania w hotelu-kapsule, ale osobiście nie byłam gotowa na takie klaustrofobiczne przeżycie.
Inna sprawa - Japończycy nie lubią być zaskakiwaniu i nie lubią spontanicznych turystów, którzy przyjeżdżają bez rezerwacji. W dobrym tonie jest zabukować pokój, co pozwoli gospodarzom się przygotować. Warto o tym pamiętać.
* Wszyscy wiedzą, że w butach nie można wchodzić na maty tatami. Ale to nie wszystko. O domowej etykiecie na pewno napiszę osobnego posta, na razie zapamiętajcie, żeby nigdy przenigdy nie wleźć komuś w buciorach do domu.
* Wniosek z powyższego nasuwa się jeden - nie brać dziurawych skarpetek do Japonii, wstyd będzie:P
* W Japonii rzeczy podaje się obiema rękami. Wiadomo, nikt Cię nie pobije, jeśli dasz panu przy kasie pieniążek jedną ręką, ale osobiście staram się szanować obyczaje krajów, które odwiedzam.
* Roaming jest bardzo drogi. Trochę z racji pracy a trochę dla wygodny potrzebowałam dostępu do internetu, osobom w podobnej sytuacji polecam
kartę sim dla odwiedzających Japonię (zwróćcie uwagę, że nie działa to dla każdego telefonu). Za 1GB danych dostępny przez 14 dni płaci się ok 28$.
* W Japonii nie zostawia się napiwków (co za ulga dla portftela w porównaniu z wymaganymi 15% w US&A)