W końcu, po prawie roku od przybycia do Seattle spełniło się jedno z moich małych turystycznych marzeń - pojechaliśmy do Parku Narodowego Mt Rainier. Góra Rainier, symbol stanu Waszyngton i nieodłączny element panoramy Seattle, od samego początku mnie przyciągała. Zawsze jednak wypadało nam coś innego do roboty i nie odwiedziliśmy jej wcześniej.
Choć początkowo na wycieczkę zgłosiło się wielu ochotników, ostatecznie pojechaliśmy w czwórkę - Paweł, Ben, Denis i ja.
Pogodę na sobotę sprawdzałam niemal codziennie - miało być słonecznie i nie za ciepło - idealnie! Niestety, wyjeżdżając rano z Seattle zauważyliśmy ciężkie chmury zasłaniające całkowicie wulkan. No nic, może się wypogodzi, pocieszaliśmy się.
Trasa na dziś to Spray Park. Jeden z ładniejszych i częściej odwiedzanych szlaków, około 8 mil w obie strony. Wybraliśmy ta trasę ze względu na wspaniale widoki na Mt. Rainier i górską florę.
Szlak zaczyna się przy polu kempingowym nad Jeziorem Mowich, odległym od Seattle około 70 mil. Ostatnie 17 mil drogi to dość wąska i wyboista szutrówka.
Przy wejściu na szlak stało już pełno samochodów. Stan Waszyngton to prawdziwy ewenement, nigdzie indziej tak wielu ludzi nie chodzi w góry!
Szlaki tutaj są bardzo zadbane i dobrze oznaczone. Nie ma szans, żeby się zgubić. Maszerowaliśmy dziarsko, niestety ciągle z chmurami nad głowami. Doszliśmy do punktu obserwacyjnego, z którego mieliśmy widzieć przepiękną panoramę na Mt. Rainier. Niestety widzieliśmy tylko białe kłęby chmur, nic więcej. Zrezygnowani, mieliśmy ruszać dalej, kiedy dosłownie na chwilkę góra odsłoniła się i pokazała nam w prawie całej okazałości! Szybko zrobiłam zdjęcia, nie wiedząc, ze to był pierwszy i ostatni raz, kiedy było nam dane zobaczyć dziś cel naszej podroży.
Pięliśmy się wyżej i wyżej. W końcu wyszliśmy z lasu na laki porośnięte górskimi kwiatami, pięknie kwitnącymi i robiącymi obłędne wrażenie. Pięknie, pięknie, pięknie! Gdyby tylko niebo było czyste! Czasem się wypogadzało, ale przez większość czasu przedzieraliśmy się przez chmury...
Widoki zachwycały mimo to, aż trudno sobie wyobrazić, o ile piękniej by było, gdyby niebo było czyste.
Następnym razem!
Aha, na koniec dodam, ze z balkonu niemal codziennie mamy na Mt. Rainier lepszy widok niż podczas naszej wycieczki, co uważam za prawdziwa kpinę.