Udalo sie nam dotrzec do Rygi na 16 tamtejszego czasu naszym wspanialym Turbosmiglem. Lot do Erewania mielismy dopiero po polnocy, pojechalismy wiec do centrum pozwiedzac co nieco. Zobaczylismy grubszego blizniaka warszawskiego Palacu Kultury! Sama starowka mala i niezbyt ciekawa, choc urokliwa. Odkrylismy tez lotewska Puzata Chate i zycie od razu stalo sie piekniejsze!
Na lotnisko wrocilismy ok. 22 i od samego poczatku wymyslalismy sposoby na zabijanie czasu pozostalego do wylotu. Nie pomagalo wyszukiwanie ciekawostek o Gruzji i Armenii, podjadanie ciasteczek czy spiewanie piosenek z wieczorynek. Czas wlokl sie az do momentu, w ktorym Rafal zorientowal sie, ze jego bagaz polecial do Istambulu. Wtedy akcja troche przyspieszyla, ale niestety nic nie dalo sie juz zrobic.
Totalnie wyczerpani wpakowalismy sie do wielkiego boeinga i ruszylismy w strone naszej Przygody!