Zgodnie z prawem Murphiego, sobotni poranek powitał nas nisko wiszącymi chmurami i deszczem wiszącym w powietrzu.
Szybko naradziliśmy się do co planu dnia i postanowiliśmy najpierw zaliczyć turystyczne must see - czyli przejażdżkę serpentynami do schroniska w
Hurricane Ridge, które znajduje się na wysokości 1600 m, z którego ponoć rozpościera się zapierający dech w piersiach widok...
Przyznam, że mieliśmy chwilkę zwątpienia - pięliśmy się w górę i pięliśmy, ale ciągle jechaliśmy w chmurach i ledwo było cokolwiek na drodze widać, nie wspominając o szerokiej górskiej panoramie. W końcu przebiliśmy się przez chmury i rzeczywiście - widok nas oczarował :)
Rozważaliśmy wyjście na szlak z tegoż schroniska, ale ilości śniegu nieco nas zniechęciły - część wycieczki szła w adidaskach i bez ciepłych ciuchów.
W związku z powyższym zdecydowaliśmy się na, ponoć najpopularniejszy w okolicy, szlak do
Angeles Lake. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Barwnego opisu widoków, które rzuciły nas na kolana nie będzie, gdyż widoczność była tak kiepska, że bardzo łatwo było jeziora nie zauważyć w ogóle.
Zresztą, popatrzcie sami na zdjęcia.
Wymarzliśmy i trochę się rozczarowaliśmy, na szczęście dzień uratował domek, który wynajęliśmy - pięknie położony nad jeziorem Sutherland i z jacuzzi na balkonie;) A po wspólnym grillowaniu, planszówkach i dużej ilości alkoholu, to już w ogóle nam przestało być smutno z powodu wielkiego rozczarowania pogodą;)
Informacje praktyczne:
- wynajem domków: polecam www.vrbo.com. Da się znaleźć super miejsca za jeszcze lepszą cenę za dłuższy pobyt w jednym miejscu z paroma osobami.
- szlak Lake Angeles: http://www.wta.org/go-hiking/hikes/lake-angeles
- http://www.nps.gov/olym/photosmultimedia/hurricane-ridge-webcam.htm kamerka, która na bieżąco pokazuje warunki pogodowe na Hurricane Ridge. Warto rzucić okiem przed wycieczką